Próba przed wycieczką do gliwic, tak z połowa drogi.
Start M-ce, potem Janów, żółtym szlakiem na Sztauwajery, potem znowu żółtym przez Ligotę, i dalej niebieskim i później czarnym do Rudy Śląskiej Kochłowice.
Czarny szlak zmienia się w rudzie w czarny szlak dla rowerów wodnych:
Pierwsze 50km w tym sezonie, czwarty wyjazd. Po kilku cieplejszych dniach stwierdziłem, że lasy może będą przejezdne, więc z domu na Nikiszowiec, potem żółtym szlakiem na 3 stawy, dalej szlakiem pod Ochojec i na Giszowiec (staw Janina), potem jadąc czarnym szlakiem na murcki zaliczyłem kąpiel roweru (kałuża na całą szerokość ścieżki, nie do objechała, głębokość 10 cm, gdzie mnie kurcz złapał łydki). Na Murckach na asfalt i na Kostuchnę, Podlesie i zahaczyłem o Zarzecze, skąd wróciłem dwoma szlakami, leśną nieoznakowaną ścieżką i asfaltem na 3 stawy i do domu
Start z domu, czyli Mysłowice Bończyk, potem przez las na Morgi, Kosztowy i na Dziećkowice, stamtąd do Imielina do centrum, mała przerwa przy kościele: i dalej w poprzek przez Imielin aż do Lędzin, a dokładnie Hołdunowa, skąd przez Ławki i Wesołą na Morgi i dalej do domu.
Start przez Rozalię na Morgi, potem Larysz, Kosztowy, kawałek w kierunku Imielina i powrót przez te dzielnice, ale innymi ulicami.
Kapliczka na kosztowach, przed Imielinem zaraz
Dobre ujęcie wieży telefonicznej. Pierwszy raz jechałem tą drogą w tę stronę, niezły podjazd był to i okazja się porozglądać, zawsze prułem na maxa na dół i nie widziałem.
Na 3 stawy przez las żółtym szlakiem (pierwszy raz w tym roku w tą stronę), potem na czerwony szlak aż do kostuchny, skąd asfaltem na morgi przez murcki, na morgach podjazd pod kiedyś ulubioną górkę (pierwszy raz w roku) i do domu.
Zaplanowałem około 40 km, trasą którą wcześniej jeszcze nie jechałem (no, przynajmniej część, dojechać zawsze tymi samymi drogami trzeba wszędzie).
Mysłowice Bończyk - Janów-przez las na Morgi, potem na Murcki (po drodze jeszcze kawałek lasem w kierunku Ławek - zapomniałem, że się na inną trasę zdecydowałem), z Murcek Szarych Szeregów na Kostuchnę, o którą w sumie tylko zahaczyłem, lasem przejechałem na Ochojec (też tylko zahaczyłem), potem trochę z powrotem, ale inną trasą i na czerwony szlak (teraz czarny? :|), stamtąd na 3 stawy i do domu
Jeżdżę na mtb - nie lubię jeździć w miastach.
Jeżdżę więc lasami, po terenie lub po wiejskich drogach bokami.
Kondycja jeszcze słaba, ale się wyrabiam :P
Ostatnio czasu nie ma, więc zostanę niedzielnym rowerzystą :|